Nasze miasto

vww://tajemnemiasto.vww/@2090#nowy

poniedziałek, 27 lutego 2017

Pierwsza Teoria zaginięć mieszkańców Tajemnego Miasta Cz.3

-Legenda, czy też plotka od zarania wieków jest najpotężniejszym narzędziem ludzkości, aby zniszczyć wszystko co zniszczyć się da....



Wiedziałam o czym Tajny Informator do mnie szepcze, tylko dlaczego tak cicho ledwie go słyszę. No i co legenda ma wspólnego z najazdem kosmitów, a najazd kosmitów z uciekającymi mieszkańcami Tajemnego Miasta? Bacznie przyglądałam się jego twarzy, próbując odgadnąć co on właściwie tak naprawdę myśli. Tym razem też się nie zawiodłam, ta jego pokerowa twarz, zawsze mnie drażniła. Emocje gniewu i frustracji kłębiły się we mnie, do tego ten jego głupkowaty uśmieszek. Zawsze w swych relacjach wybierał okrężną drogę, a ja potrzebuję faktów, czystych faktów nic więcej.- Ta legenda obiegająca całe Tajemne Miasto ukarze ci inne oblicze całej tej niewiarygodnej sytuacji, jaka miała miejsce kilka miesięcy temu- zasłoniłam prawą ręką twarz, nie chciałam by zauważył mojego poirytowania. Jednak nic a nic się nie zmienił. Musiałam uzbroić się w anielską cierpliwość. Wiedziałam, że czeka mnie długa noc w redakcji, a miałam plany pojechać do Babuni Klociuni na pyszny deserek. Pewnie byłabym już w połowie drogi do Rajskiego Ogrodu, gdzie moja babunia ostatnio koczowała.- Kobieto weź się w garść, ta sprawa to kopalnia złota- pomyślałam, w brzuchu zaczęło straszliwie mi burczeć,a wszystko przez ten przeklęty deserek.

-Słyszałem na mieście, że wydarzenia w Centrum Miasta, które zdarzyły się na początku istnienia zapoczątkowały powolnym opustoszeniem Głównej Ulicy.- Już gorzej nie mógł zacząć, a mogło być tak pięknie i przyjemnie.- Pewnego dnia...-Tajny Informator kontynuował-...Introwertyk o kwiatowym imieniu o północy z Centrum Miasta zapomniał swoją cenną teczkę. Postanowił jak najszybciej powrócić po swoją zgubę, a że wydarzenia działy się w początkowej fazie Tajemnego Miasta, władca Markus Groźny zarządził o całkowitym planie oszczędnościowym, ponieważ ten kolos pożerał mnóstwo prądu. Każdej nocy nim wybiła północ światła całkowicie zostały zgaszone i nie było sposobu, aby ktokolwiek był w stanie temu zaradzić, nawet Marcus Groźny tego nie potrafił.-Jego głos coraz bardziej był ściszony, a ja ledwie mogłam zrozumieć, co tak naprawdę chce przekazać. Patrząc na coraz mniejsze zapasy alkoholu w mojej redakcyjnej skrytce, zaczęłam się zastanawiać, czy on tak na poważnie, czy to już ten moment bełkotania człowieka kompletnie zalanego.Ciężko było wyczuć, wszak piłam z nim nie raz, ani nie dwa, cwaniak miał łeb do tego od zawsze.- Introwertyk  o kwiatowym imieniu wleciał do ciemnego Centrum Miasta, po omacku trafił do baru, wszak cimno było jak w du...... yhhhh....czterech literach. Maca to w lewo, to w prawo cały bar. Nagle brzdęk i huk. Coś spadło na podłogę bardzo blisko niego, ale nie poczuł, aby to przez niego. Zignorował. Znowu maca w lewo, w prawo, już leciutko wnerwiony, nagle wyczuł coś pod palcem. Zimne, ciepłe i lekko lepkie. Po czterech kwadransach przypomniało mu się, że nie na barze, a na schodach teczka zostawiona. Już zbliża się do schodów, a  w oddali przytłumione dźwięki dochodzą, coś w guśie:
"aaaa...yyyyyyhhhhhh...aaaaahhhhh...yyyyhhhhh..." Introwertykowi o kwiatowym imieniu, aż gęsia skórka wyszła na całym ciele. Taki przeżył szok. Porwał swą teczkę, która była otwarta i przypadkiem zgubił połowę zawartości, i spitolił, aż za nim się kurzyło, tylko widać nie było, bo cimno. - do moich oczów napłynęły łzy rozpaczy, kiedy spostrzegłam jak w niecałą godzinnkę Tajny Informator opróżnił mojego "1907 Heidsieck" i sięga po następnego.- Nie płacz maleńka, bo nie warto- dodał spoglądając na mnie, a po chwili otworzył następną butelkę. Miałam ochotę go zabić i zakopać gdzieś w Cichym Zakątku.

1907 HEIDSIECK

1907 HEIDSIECK

1907 HEIDSIECK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz