Nasze miasto

vww://tajemnemiasto.vww/@2090#nowy

wtorek, 15 grudnia 2015

Podróż do Świętego Mikołaja i jego elfów- Pamiętnik podróznika #1



Dzień 0
Drogi pamiętniczku (nie wiem dla czego tak zaczynam ale na każdym filmie tak jest więc nie mogę być gorszy) Kilka tygodni temu udało mi się wygrać w karty mapę, jej poprzedni właściciel ( bo teraz to ja jestem właścicielem mapy w końcu ją wygrałem) zdradził mi tajemnicę że mapa ta prowadzi do magicznej krainy zamieszkiwanej przez elfy i samego Mikołaja. Ucieszyłem się bo w głębi serca po mimo mojego podeszłego wieku nadal wierzę że prezenty przynosi właśnie on Mikołaj.
W czasie powrotu z kart do domu długo zastanawiałem się ile prawdy jest w historii mapy, doszedłem do wniosku, że nie dowiem się do czasu aż tego nie sprawdzę. Wszedłem do mieszkania z zamiarem opowiedzenia  tej niesamowitej historii wybrance mego serca Ayane, jednak zanim udało mi się opowiedzieć to co chciałem zarobiłem patelką między oczy. ( chyba słusznie bo miałem być w domu 1,5 minuty szybciej ) Po chwili odzyskałem przytomność i wstałem z podłogi, (do teraz zastanawiam się skąd ta czerwona plama na kafelkach ) opowiedziałem Ayane historię mapy, słuchała uważnie jak dziecko, któremu opowiada się bajkę na dobranoc. Po krótkiej chwili zastanowienia się podjęliśmy decyzje że wyruszamy w podróż.


Aya zadzwoniła do naszej przyjaciółki, z która mam wspólny interes, jednak mniejsza o to jaki. Juki postanowiła jechać z nami. Nie mam pojęcia jak to zrobiła, ale była pod naszym domem w 5 minut (mieszka kilkaset kilometrów od nas) z kilkoma wielkimi walizkami. Ja pakowałem tylko to, co najpotrzebniejsze (dziewczyny twierdziły wspólnie że również takie rzeczy pakują). Spakowałem dwie pary majtek i skarpetek, bluzę i koszulkę na zmianę, i woreczek wygranego wcześniej magicznego proszku (może nada się do prania bo nikt nie wie jakie jest jego zastosowanie). Mój bagaż to jedna podręczna torba. Do teraz nie mam pojęcia co dziewczyny spakowały w 11 ogromnych walizek, za to mam pojęcie kto będzie to wszystko nosił.
Dzień 1
Drogi pamiętniczku (drażni mnie takie pisanie a to dopiero drugi wpis hmmmm……)
Nastał poranek dnia, którego nasza wielka przygoda miała się zacząć. Wszyscy byliśmy bardzo podnieceni zbliżającą się przygodą. Pierwszy przystanek jaki wskazywała mapa i wskazówki na niej to stary dworzec kolejowy (osobiście nie miałem pojęcia że takowy istnieje ). Jako że mieliśmy do zabrania, a raczej ja miałem do zabrania 11 walizek i małą torbę podręczną zadzwoniłem po taksówkę. Nasz transport przyjechał po 10 minutach jednak nasze zadowolenie szybko minęło, ponieważ okazało się, że bagażnik jest za mały. Ale Loczuś ma na takie wypadki rozwiązanie. Aya i Juki nie były zbyt zachwycone podróżowaniem na dachu taksówki ale w końcu to ich walizki zajmowały wszystkie siedzenia w samochodzie.
Po godzinie wesołej (przynajmniej dla mnie ) podróży przez miasto dotarliśmy na miejsce. Wypakowałem walizki ( zapłaciłem też ja no bo kto inny) i ruszyliśmy ku przygodzie. Po wejściu na stary dworzec nadszedł czas na szukanie peronu 9 i ¾ hmmm skądś znam tą nazwę, jednak teraz nie mogę sobie przypomnieć skąd.
Znaleźliśmy go. Czekał na nas pociąg, dziewczyny wesoło wmaszerowały do wagonu mi zajęło to trochę więcej czasu, bo ktoś musiał wnieść bagaż. Zająłem miejsce obok Ayane naprzeciw Juki i zaczęliśmy rozmyślać wspólnie jakie przygody na nas mogą czekać. Zjedliśmy po kanapce rozsiedliśmy się wygodnie w przedziale było miło i ciepło po mimo chłodu i śniegu za oknem pociągu. Przytuliłem się do Ayane i chyba mi się przysnęło bo więcej nie pamiętam……..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz