Nasze miasto

vww://tajemnemiasto.vww/@2090#nowy

wtorek, 7 marca 2017

Tajemniczy "Ktoś" w Domu Strachów...




Mieszkańcy, którzy przebywali w Domu Strachów, z niewyjaśnionych przyczyn nagle znajdywali się w sytuacjach kryzysowych, czuli także obecność niewidzialnego " Ktosia".



To było bardzo silne i przerażające uczucie. Pięciu mieszkańców, w tym i nasza reporterka tego doświadczyli, co było skutkiem całkowitej przemiany tychże osób. Niektórzy podejrzewali, że to duchy, zmory i przybysze z kosmosu, inni zaś opisywali "Ktosia", jako świetlistą istotę z różowymi skrzydełkami.

Był koniec stycznia. Dwóch śmiałków, którzy nie są znani nikomu, postanowili odważnie wyruszyć do Domu Strachów. Tam też przed rezydencją rozbili swoje namioty. Po trzech godzinach zauważyli, że do ich nogi przybłąkał się kotek-psotek. Śmiałkowie odważnie koczowali w Domu Strachów, pomimo dziwnych odgłosów, jęków i skowytu watahy wilków zza płota, a oczy owych zwierząt błyszczały niczym rubiny.

Wyczerpani, zmarznięci, bo i noc była dość mroźna, bez prowiantu i wody dwaj śmiałkowie postanowili ogrzać się w rezydencji. To był początek ich dramatu...

Na wpół przytomni, ostatkiem sił wczołgali się do Domu Strachów. Bez bez koca, ogrzewając się przed prowizorycznym kominkiem, jakoś przetrwali noc. Nim słońce wyszło zza horyzontu, postanowili uciec z Domu Strachów. Jeden ze śmiałków bardziej ogarnięty zauważył nagle we mgle dziwną istotę. Nie zdołał się dobrze przyjrzeć, gdyż mgła była zbyt gęsta. Owa postać znikła, a jej obecność towarzyszyła im aż do końca drogi powrotnej.

Dwaj śmiałkowie przetrwali, ale ich zdrowie znacznie ucierpiało, mieli poodmrażane palce u stóp. Naukowcy nazwali to zjawisko " syndromem Ktosia". Dom Strachów od tych wydarzeń jest opustoszały i tylko nieliczni potrafią spędzić tam noc, i przeżyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz